Dlaczego Bormio? To proste. Ta miejscowość, położona w sercu Włoskich Alp, to prawdziwy kolarski raj. W okolicach Bormio czekają na nas nie tylko zapierające dech w piersiach scenerie, ale także legendarne przełęcze – Stelvio, Gavia i Mortirolo.
Włoskie menu: Na Osi – Stelvio Challenge
Każdy ma swój przepis na dobrą zabawę. Nam zwykle kojarzy się ona z grupą pozytywnie zakręconych pasjonatów i pasjonatek kolarstwa oraz bardzo ciężkim wyzwaniem rowerowym. To właśnie w takich chwilach, mierząc się z ogromną górą lub przełęczą, w całkowitej ciszy, słysząc tylko przyspieszony oddech kolegi lub koleżanki, będąc myślami tu i teraz, zanurzając się w zjawiskowym krajobrazie, przekładając ostatki sił na powolne ruchy korbą… To wtedy czujemy, że naprawdę żyjemy. Też to znacie?
Tym razem, aby ponownie tego wszystkiego doświadczyć, wraz z grupą 20 przyjaciół Na Osi, pokonamy wszystkie wyżej wymienione przełęcze. Nasz event nazwiemy Stelvio Challenge, a to dlatego, że legendarne Passo dello Stelvio pokonamy z obu stron (i to podczas jednej jazdy!).
Wyciśniemy z siebie wszystko co mamy, serca i siły zostawimy na tych włoskich asfaltach. I wiecie co? Na pewno będziemy się przy tym świetnie bawili!
Primi piatti, czyli pierwsze danie
W kuchni włoskiej to zwykle makaron, risotto lub zupa. Danie sycące, ale na pewno nie główne. My na pierwsze danie podamy pętlę o długości 107 km i przewyższeniu sięgającym trochę ponad 3000 m.
Z Bormio wyruszymy w stronę Passo del Mortirolo, a następnie Passo di Gavia. Pierwszy z podjazdów, to jedna z najbardziej okrutnych i wyczerpujących wspinaczek na świecie. Szczęśliwie nasza wersja tego podjazdu jest chyba najłatwiejsza – ma długość 13,7 km, średnie nachylenie 8,6% i przewyższenie 1173 m. Aż strach pomyśleć jak wyglądają te trudniejsze!
Następna na liście Passo di Gavia, jest trzecią najwyżej położoną przełęczą pokonywaną podczas Giro di Italia (2621 m n.p.m.). W naszym kierunku, podjeżdżana z miejscowości Ponte di Legno, charakteryzuje się podjazdem o długości 19,6 km, średnim nachyleniu 7,6% i przewyższeniu 1476 m. Na mapie cała trasa wygląda następująco.

Secondo piatto, czyli danie główne
Passo dello Stelvio to piąta najwyżej położona utwardzona droga w Europie i druga górska przełęcz w tej samej kategorii. Rowerowa wspinaczka na szczyt przełęczy możliwa jest aż trzema drogami.
Najtrudniejszą, najbardziej znaną i najczęściej pojawiającą się na trasie Giro d’Italia jest ściana wschodnia (czasami nazywana też północną), prowadząca z Prato Allo Stelvio do Bormio. To ją podziwiać można na najbardziej ikonicznych zdjęciach tak charakterystycznych dla tego podjazdu serpentyn, których w drodze na szczyt (2758 m n.p.m.) o długości 25,3 kilometra, pokonać trzeba ok. 60. Ostatnie 48 z nich, począwszy od malowniczo położonej miejscowości Trafoi, są oznaczone.



Pokonywanie Stelvio w kierunku przeciwnym, czyli od strony Bormio, jest wersją łatwiejszą, ale ciągle bardzo satysfakcjonującą. Jadąc tą drogą, trzeba zmierzyć się z przewyższeniem rzędu 1550 metrów, dystansem 21,5 kilometra i 40 dobrze oznaczonymi serpentynami. Cechą najbardziej charakterystyczną dla południowo-zachodniej ściany przełęczy są wąskie tunele, obecnie oświetlone, ale w przeszłości odgrywające bardzo istotną rolę, przede wszystkim jako element zjazdów, na trasach Giro.
Istnieje wreszcie trzecia, najbardziej alternatywna opcja, pozwalająca wspiąć się na Passo dello Stelvio od strony zachodniej, przez Umbrailpass (2501 m n.p.m.), czyli najwyżej położoną szwajcarską przełęcz, przez którą prowadzi utwardzona droga.
Nasza trasa będzie przebiegać tak, aby zaliczyć oba największe podjazdy, zarówno z Bormio, jak i z Prato. Natomiast zjazd będzie prowadził przez Umbrailpass. Całość to kosmiczne 98 km z przewyższeniem ponad 3200 m.

Żeby dodać pikanterii całemu wyzwaniu, wszyscy uczestnicy i uczestniczki, będą poproszeni o oszacowanie czasu swojego podjazdu z Prato Allo Stelvio. A jest to prawdziwy potwór o średnim nachyleniu 7,4% oraz przewyższeniu sięgającym 1846 m. Zresztą zobaczcie sami!

Osoba, która dotrze na szczyt w czasie najbliższym swoim szacunkom nie zapłaci za swoją wieczorną kolację. Taki mały bonusik od reszty grupy. Wierzymy, że nie będzie tutaj żadnej kalkulacji, a prawdziwa jazda całym serduchem!
A co Wy możecie zrobić?
Nasz wypad będzie relacjonowany w social mediach Na Osi. Będziemy starali się na bieżąco wrzucać relacje i rolki, a z całej akcji pojawi się filmowa relacja z komentarzami i przeżyciami uczestników i uczestniczek. Dzięki koszulkom stworzonym specjalnie na tę okazję, będziemy wyróżniający i widoczni na drodze.
Zatem kibicujcie, wspierajcie, komentujcie a nawet udostępniajcie nasze materiały, niech świat zobaczy jak bardzo i w jak pięknych okolicznościach można się upodlić na rowerze i co najważniejsze, czerpiąc z tego ogrom radości!
Wasz ekspert od kolarskich podróży 🙂
Paweł Nowakowski