Czy trudno jest zacząć trening z pulsometrem?
Pulsometry stały się powszechne. Wprost z zastosowań medycznych, trafiły do sportu i możemy dzięki nim kontrolować nasz wysiłek. Bez wątpienia to właśnie pulsometry były pierwszym ogólnodostępnym narzędziem, które bardzo mocno wpłynęło na rozwój metod treningowych.
Dziś puls możemy mierzyć praktycznie zawsze i wszędzie za pomocą zegarków (pomiar z nadgarstka) lub bardziej precyzyjnie, przy pomocy pasów piersiowych, które eksportują dane w czasie rzeczywistym do urządzeń treningowych (i nie tylko). To pozwala znaleźć punkt odniesienia do monitorowania wysiłku i obciążeń treningowych.
Puls i strefy wysiłkowe.
Puls i tętno to nic innego, jak prędkość, z jaką bije nasze serce, wyrażone ilością uderzeń na minutę. Czemu zatem jesteśmy w stanie kontrolować obciążenia na podstawie z pozoru tak banalnej danej? Ponieważ rozumiemy, że wraz ze wzrostem wysiłku który podejmujemy, wzrasta zapotrzebowanie organizmu na tlen, który z kolei jest podstawą do wytwarzania energii dla mięśni (w szlaku tlenowym).
Krótko mówiąc, wszystkie procesy w organizmie muszą przyspieszyć i nie inaczej jest z prędkością bicia serca. Dalej jest już z górki, można brać pulsometr w dłoń i trenować. Ale ale… No właśnie, a jak szybko serce powinno bić na treningu?
Trening z pulsometrem – strefy wysiłkowe
Z pomocą przyjdą nam w/w strefy, które możemy określić za pomocą badania wydolnościowego lub testu drogowego. Naturalnie badanie laboratoryjne z gazometrią będzie najdokładniejszym sposobem określenia stref wysiłkowych, ale możemy też mniej więcej wytyczyć je na rowerze (lub podczas biegu).
Na przykład test dwudziestominutowego wysiłku na rowerze, w którym przez wspomniany czas będziemy utrzymywać submaksymalną intensywność jazdy, może w tym pomóc. Średnie tętno z pomiaru wystarczy wpisać w jeden z licznych kalkulatorów, które na podstawie tej wartości wyliczą strefy wysiłkowe. Możemy też skorzystać z tabeli, którą stworzył Joe Friel, autor wielu książek o tematyce treningowej, jeden z najbardziej doświadczonych ternerów kolarstwa i triathlonu oraz założyciel firmy TrainingPeaks. Znajdźcie ją poniżej.
Naturalnie nasza średnia z 20 minut to tzw. LTHR. Teraz, znając już własne strefy wysiłkowe, możemy rozpocząć trening z pulsometrem.
Co dalej?
Nie będę się w tym artykule rozpisywał ma temat treningu samego w sobie. Masę informacji na ten temat znajdziecie na naszym blogu.
Chciałbym tu jedynie zwrócić Waszą uwagę na fakt, że strefy tętna należy wyznaczyć indywidualnie. Nie należy i nie warto korzystać z tzw. “gotowców”, ponieważ niosą one ze sobą ryzyko minięcia się ze stanem faktycznym. W wyniku tego będziemy trenować zbyt mocno lub zbyt lekko.
Wady treningu na tętnie.
Trening z pulsometrem jest zdecydowanie najtańszym i najprostszym sposobem na dość dokładne określenie intensywności treningu oraz obciążeń treningowych. Niestety niesie ze sobą pewne wady.
Tętno nie zawsze reaguje tak samo. Przy tym samym wysiłku, jego zakresy pracy mogą się różnić w sposób wyraźny. Wpływ na to ma wile czynników takich jak:
- zmęczenie
- ilość stresu
- ilość snu
- poziom obciążeń chronicznych (np. podczas zgrupowania kolarskiego)
- wypita kawa
- ciśnienie atmosferyczne (również temperatura otoczenia)
- wysokość nad poziomem morza
I wiele innych. Oznacza to, że czasem będzie nam lżej wejść na wysoki poziom tętna, a czasem będzie to niemożliwe. Niezależnie od włożonego wysiłku.
Trening z pulsometrem wymaga pewnego doświadczenia i rozumienia swojego ciała. Gdy to jednak osiągniemy, można całkiem skutecznie kuć formę kolarską. Na późniejszym etapie, gdy już nawet wyposażymy się w bardziej precyzyjne narzędzia treningowe (np. pomiar mocy), umiejętne korzystanie z pulsometru pozwoli nam zebrać ogromną ilość danych i pomoże zrozumieć wiele procesów zachodzących w naszym organizmie.
Jeśli jeszcze nie próbowaliście jazdy z pulsometrem, koniecznie to zróbcie. To będzie kolejny krok na drodze do bycia szybką/szybkim.
Maciek Puź