Tytułem wstępu.
Alkohol jest często postrzegany jako wróg w trakcie walki o lepsze wyniki sportowe.
Czy rzeczywiście tak jest?
Na przestrzeni lat powstało wiele mitów na temat alkoholu, zarówno tych pozytywnych, mówiących o jego korzystnym wpływie na zdrowie, jak i negatywnych, gdzie lampka wina czy piwo zaprzepaści tygodnie ciężkiej pracy nad efektami naszych treningów i realizacji planu żywieniowego.
W tym artykule postaram się wyjaśnić jak to naprawdę jest z alkoholem i czy rzeczywiście powinniśmy go szczególnie unikać.
Oczywiście w żaden sposób nie zachęcamy do spożywania alkoholu. Artykuł ma tło wyłącznie informacyjne.
Metabolizm i wartości odżywcze alkoholu.
Alkohol to nie puste kalorie. Nie do końca.
Alkohol czyli etanol, to składnik odżywczy jak każdy inny. Jego wartość kaloryczna na 1g wynosi 7 kcal. Jest to dość dużo, biorąc pod uwagę, że 1g węglowodanów dostarcza zaledwie 4 kcal.
Jego największą „wadą” jest to, że nie może być magazynowany w organizmie, jak np. węglowodany, które w formie glikogenu mogą być wykorzystane jako substrat energetyczny.
Alkohol utleniany jest więc preferencyjnie względem innych składników odżywczych. Prościej mówiąc, tyle ile kalorii dostarczymy z alkoholu, nie zostanie „spalone” z innych substratów energetycznych. Jeśli całościowo spożyjemy nadmiar energii względem naszego dziennego zapotrzebowania, odłoży się on w formie tkanki tłuszczowej.
Na „pocieszenie” dodam, że około 20% energii ze spożytego alkoholu rozprasza się w formie ciepła, więc dostarczone kalorie będą o tę wartość niższe.
Łatwo zobrazować to przykładem. Często po spożyciu alkoholu pojawią się rumieńce na twarzy i robi nam się ciepło.
Alkohol a odchudzanie i wyniki sportowe.
Potocznie przyjęło się mówić, że jeśli pijesz to nie schudniesz. To mit.
Na redukcję masy naszego ciała główny wpływ mają liczby. Alkohol zawiera kalorie, więc nie będzie naszym sprzymierzeńcem w walce o lepszą sylwetkę. Dodatkowo, zwykle podczas spożywania alkoholu często wzrasta nasze łaknienie. To w konsekwencji powoduje, że jemy dużo więcej niż zwykle. Nadwyżka energetyczna, będzie negatywnie wpływać na nasz wygląd i masę.
Jeśli jednak zmieścimy się w bilansie i naszym dziennym zapotrzebowaniu, a nawet będziemy poniżej, nie zobaczymy negatywnych zmian na wadze.
Kolejny mit, a raczej sentencja – „jedno piwo czy kieliszek wódki to tydzień treningów w plecy”.
To prawda, alkohol nie jest sprzymierzeńcem w osiąganiu postępów treningowych, ale nie ma żadnych badań, które potwierdzałyby, że po wypiciu niewielkiej ilości stracimy aż tydzień naszej ciężkiej pracy.
Badania pokazują natomiast, że alkohol spożywany potreningowo może obniżyć proces resyntezy białek, co pogorszy regenerację i odbudowę powysiłkową. Dodatkowo na uwagę zasługuję fakt, że spożycie alkoholu będzie miało kluczowy wpływ na pogorszenie jakości snu i odwodni nasz organizm, co niekorzystnie wpłynie na kolejne jednostki treningowe. W skrócie – kolejny trening okaże się trudniejszy lub niewykonalny.
Innymi słowy, okres bezpośrednio po treningu jak i dzień przed ciężką jednostką treningową to nie najlepsza pora na piwo czy kieliszek wina.
Podsumowanie czyli „złote rady”.
Możecie się zastanawiać czemu nie napisałem o najważniejszym, czyli o wpływie alkoholu na nasze zdrowie. Jest to celowy zabieg, artykuł nie ma na celu tłumaczyć ogólnej szkodliwości alkoholu, która została już wielokrotnie wyjaśniana i udowadniana.
Zależało mi jedynie na tym, aby opisać Wam jego wpływ na naszą sylwetkę, trening, a także regenerację.
Zatem pić czy nie pić?
W moim dietetycznym, zresztą dość niekonwencjonalnym podejściu, uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale należy wiedzieć jak mądrze z tego skorzystać. Oczywiście lepiej alkoholu unikać, ale kieliszek wina czy butelka piwa w dzień nietreningowy, nie zniweczą naszej pracy i efektów. Tak samo jak z wodą, pita w nadmiarze, jak i w zbyt małej ilości, będzie powodować negatywne skutki zdrowotne.
Tak że ze swojej strony nie zachęcam do abstynencji, ale do umiaru i zdrowego podejścia.
Damian Pazikowski