Kolarstwo szosowe w wydaniu amatorskim lub też masters, to nie tylko trening i wyścigi. To styl życia.
Często przykładamy dużą wagę do wszystkich jego elementów.
Nie rzadko idą za tym spore pieniądze…
Czy jesteś w stanie dogonić swój szybki rower?
Ceny sprzętu zwariowały.
Nawet przed „erą” Covid rowery były drogie. Teraz są drogie absurdalnie, choć „są” jest lekkim nadużyciem. Rowerów na rynku nie ma. Wszystko sprzedane, a przy dobrych wiatrach można zamówić coś na lipiec.
Daleko od normalności wylądował nasz kolarski świat. Jakoś się w nim staramy odnaleźć, ale bez dwóch zdań otacza nas szaleństwo windowanych cen rowerów oraz podzespołów.
Czas na refleksję
Od zawsze uważałem, że sprzęt powinien iść w parze z umiejętnościami.
Naturalnie są wśród nas tacy, dla których kupno topowego modelu nie jest wyzwaniem finansowym.
I ja to rozumiem. I spoko.
Często jednak spotykam się z przeświadczeniem, że kupno drogiego roweru jest kluczem do szybkości. Wielokrotnie dyskutowałem o tym ze znajomymi. Wiele razy widziałem jak za wszelką cenę rowery są odchudzane do poziomów, gdzie koszt zbicia 1 grama zaczyna się robić niebezpiecznie wysoki. Nawet u kolarzy, którzy „pod nogą” nie mieli zbyt wiele, a na sobie zdecydowanie za dużo…
Więcej sprzętu niż talentu
Nie przepadam za tym sformułowaniem, ale jest tak boleśnie celne, że trudno go czasem nie przytoczyć.
Nie mówię tego prześmiewczo. Daleki jestem od takiej postawy.
Chcę jedynie zwrócić uwagę co jest tak naprawdę ważne i czym się kierować, gdy już zaczniemy rozważanie w stylu „co zrobić żeby być szybszym”.
Szybki rower to przewaga?
Tak! Bez dwóch zdań!
Dobry sprzęt to podstawa na wyścigach.
Bez tego po prostu się nie da.
Z tym, że „dobry sprzęt” wcale nie oznacza drogi sprzęt.
Dobry sprzęt musi być przede wszystkim bezawaryjny i dobrze skonfigurowany do własnych potrzeb.
Priorytety
Ja widzę to następująco:
- Trening
- Żywienie
- Sportowy tryb życia
- Sprzęt
Kolejność nie jest przypadkowa.
Jeśli chcesz jeździć szybciej, powinieneś właściwie zaplanować swoją kolarską drogę i ustalić priorytety.
Co z tego że będziesz ciężko pracował na treningach, gdy Twoje żywienie nie pozwoli organizmowi czynić postępów.
Czy wiesz ile treningowych kroków w tył wykonasz, gdy popłyniesz w kuszące wibracje solidnej imprezy?
Czy super lekkie koła zrekompensują podobne błędy?
Słuchaj bardziej doświadczonych
Joe Friel napisał kiedyś w jednej ze swoich książek:
„Jeśli stać Cię na lepszy rower – kup pomiar mocy. Jeśli stać Cię na lepsze koła – kup pomiar mocy…”
Joe nie napisał tego, ponieważ akurat otworzył manufakturkę produkującą takie pomiary. Nie otworzył…
Joe Friel wiedział od dawna, że aby stać się szybszym, należy to wypracować. A pomiar mocy jest najpotężniejszym narzędziem do poprawy jakości treningu. Basta!
Koła na dobrych piastach i dobrym aerodynamicznym stożku kupisz za około 3-4k zł. Może nie top, ale na pewno lepsze niż większość seryjnych kół wrzucanych do rowerów ze średniej półki.
Takie koła dadzą Ci 25 sekund zysku, przy założeniu, że będziesz jechał sam przez 30 minut, z mocą w okolicy 300W.
Nie wygląda zbyt imponująco prawda?
Błąd! To imponujący wynik i wrócę do niego później.
Na razie jednak można powiedzieć, że 25 sekund to bida.
Choć dostajesz je od razu. Kupujesz, wkładasz w rower i masz 25 sekund.
A taki pomiar mocy… wydajesz 1,5-3k zł i co…
I nic. Ani sekundy zysku…
Na razie…
Jak już wspomniałem, pomiar mocy jest narzędziem.
Jeśli Ty lub Twój trener wykorzystacie je dobrze, za 6 miesięcy zyskasz te 25 sekund. Za rok będzie to już 35 sekund, a za trzy lata… Kto wie… Ale może być spektakularnie!
Jeśli poukładasz do tego żywienie i zaczniesz dbać o swoją regenerację oraz właściwą ilość snu – sukces jest nieunikniony! Na każdym poziomie.
I właśnie dopiero wtedy warto pomyśleć o sprzęcie.
Szybki rower da Ci 25 sekund!
Gdy już „zasypiesz” przepaść czasową, która dzieli Cię od podium na wyścigach, czas skupić się na tzw. „marginal gains”.
I tu właśnie jest moment na przemyślane skonfigurowanie sprzętu, który pomoże Ci wygrać!
Najważniejsze to mieć świadomość czego Ci potrzeba.
Każda szosa dobrze wygląda na wysokim stożku, prawda?
Kto by nie chciał…
Ale czy ten stożek zawsze ma sens?
Gwarantuję, że nie.
Kolarki i kolarze którzy nie generują wysokich bezwględnych mocy, więcej zyskają montując koła o niższym stożku, tym samym „urywając” na ich wadze.
Jeśli nie masz ponadprzeciętnego FTP, w peletonie, na płaskich wyścigach raczej nie będziesz szarżował w odjazdach solo. A właśnie wtedy ta aerodynamika da największy bonus.
Więcej zaoszczędzisz gdy Twoje koła będą się ochoczo rozpędzać na krętej, interwałowej trasie. A to ile oszczędzisz, to Twój wkład własny w szansę na zwycięstwo.
Nie daj się zwariować i rozsądnie pomyśl jak stać się szybszym.
Zrób rachunek sumienia. Wypisz co robisz prawidłowo, a co można poprawić.
Wrzuć w takie zestawienie wszystko co przyjdzie Ci do głowy, również sprzęt. Zobacz ile z tych punktów to elementy związane z wyposażeniem, a ile z nich dotyczy punktów stojących wyżej we wspomnianej przeze mnie „hierarchii rozsądku”.
Myślę, że wyłoni się jasny obraz.
Na koniec podeprę swój wywód małym przykładem.
Przed Wami Focus Mares
Ten niemłody już rowerek niedawno wprowadził mnie w świat przełajowy.
Kupiłem go przez internet. Z racji na wiek kosztował stosunkowo niewiele, choć jego stan techniczny nie pozostawiał wiele do życzenia.
Idealny na początek przygody.
Od miesiąca mam przyjemność jeździć i trenować z bardziej doświadczonymi kolegami, zgrupowanymi pod szyldem Syrenka CX.
Bawię się świetnie, choć zawsze spora grupa uczestników odjeżdża mi z pola widzenia. I zapewniam Cię, że nie z powodu sprzętu który wyraźnie odstaje od dzisiejszych rowerów.
Po prostu moja technika i po części możliwości fizyczne kuleją.
Na pewno pod koniec zimy, na mecie, chłopaki będą czekać na mnie krócej. Mimo, że roweru nie zmienię.
Tak to działa.
To jedyna rozsądna droga!
A mój Mares, to też szybki rower.
Maciek Puź