Wielu sportowców amatorów uważa pot za zupełnie zbędny i niepotrzebny. Naturalnie mamy świadomość, że jest konieczny do termoregulacji i skóra musi być wilgotna, aby ten proces przebiegał poprawnie. Jednak w praktyce, prawie każdy z klientów zainteresowanych zakupem odzieży kolarskiej zaznacza, że interesuje go materiał „dobrze odprowadzający pot”.
X-Bionic zmienia wszystko.
Szwajcarski producent wytycza zupełnie nowy kierunek – skoro pot jest tak cenny, wykorzystajmy go!
Tak, tak. Choć może na pierwszy rzut oka brzmi to dziwnie, zapewniam Was, że w tym szaleństwie jest metoda. Założenia są proste. Pot należy przechwycić i za pomocą specjalnie skonstruowanych nici oraz stworzonych z nich struktur, odprowadzić w miejsca gdzie jest najbardziej potrzebny.
Jak to jest zrobione?
Ilość technologii opisanych na stronie producenta przytłacza. Jeśli macie chęć poczytać co zostało zastosowane w koszulce rowerowej Twyce, zapraszam TUTAJ. Opis naprawdę robi wrażenie.
Ale! Na papierze wszystko wygląda ładnie, a często wiadomo jak jest naprawdę… Dlatego przygotowałem dla Was garść moich wrażeń, które zbieram już od kilku lat.
Pomarańcza od X-Bionic.
Zacznijmy od czasów naprawdę zamierzchłych, kiedy projekt Na Osi nie był jeszcze w najodleglejszych planach. Jak być może pamiętacie, w roku 2018, pod wspólną flagą MyBike.pl i X-Bionic zaliczyliśmy dwa starty. Tatra Road Race, oraz eliminacje do UCI GRAN FONDO WORLD CHAMPIONSHIPS POZNAN 2019. To wtedy zaczęła się nasza przygoda z tą marką.
Przyznaję, że wielu z nas zawodników (jeśli nie wszyscy!) było zaskoczonych strukturą produktu. Stroje w dotyku wydawały się „grube”. Może nie jak sweter, ale zdecydowanie odbiegały od wszystkich innych naszych kompletów. Do tego mocna kompresja. Koszulka wyjęta z pudełka wygląda jak dwa rozmiary mniejsza niż zamówiona. Spodenki podobnie. Zbyt grube i zbyt małe – takie było pierwsze wrażenie.
Ej! Da się to jednak na siebie założyć.
Strój faktycznie przylega bardzo dokładnie, opinając i kompresując ciało, ale nie nadmiernie. Technologia użyta w produkcie zakłada mocniejszą kompresję w miejscach wybranych, mniejszą natomiast, w miejscach odpowiedzialnych za swobodę ruchu. Dyskomfortu nie odczuwa się nawet podczas wielogodzinnych jazd.
A jak się w tym jeździ?
Po porostu bajecznie. I tu jestem zupełnie szczery. Wszystkie te skomplikowane technologie oraz systemy, przekładają się na jeden finalny efekt. Rewelacyjny komfort termiczny! Niezależnie czy jest akurat upalnie, czy lekko chłodno. Pot zebrany we „właściwych miejscach” pracuje nad utrzymaniem temperatury ciała na poziomie 37 st. C.
Wspomnieć tu mogę również o doświadczeniach (nie tylko moich) z wiosennego zgrupowania w Calpe. Marzec na Hiszpańskim wybrzeżu przywitał nas piękną pogodą. W ciągu dnia temperatura rosła dość wysoko, czasem przekraczając 25 stopni. Podczas wspinaczki, szczególnie gdy podjazd był w słońcu, było naprawdę gorąco.
Po przekroczeniu wierzchołka i rozpoczęciu zjazdu, powietrze opływa nas z dużą prędkością i natychmiast wychładza organizm. Zwykle potrzebne są wtedy kamizelki. W naszych zestawach X-Bionic efekt chłodu zdecydowanie mniej doskwierał i często kamizelek nie zakładaliśmy. Naprawdę nie było konieczności.
Technologia 4.0 na 5+!
Jakiś czas temu premierę miała nowa technologia strojów, nazwana 4.0. Poprawiona została nić z kanalikami, w której zmniejszono średnicę. Dzięki temu nowe stroje są cieńsze, trochę bardziej zbliżone fakturą do tego co znamy z innych firm odzieżowych, choć nadal nie jest to zwykła lycra.
Tę technologię testowaliśmy w Tatrach i na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Zarówno podczas jazdy na szosie, jak i na MTB. Efekty były świetne, a jazda w nowej koszulce X-Bionic jest bardzo komfortowa, przyjemna i niczym nieskrępowana.
Było to we wrześniu, gdy pogoda bywa już dość kapryśna i nieprzewidywalna. Pomimo słonecznej aury, powiewał chłodny wiatr, więc gdy słońce chowało się za chmury, robiło się rześko. Te chwile nie trwały może bardzo długo, ale dzięki X-Bionic można je było spokojnie przeczekać bez zakładania kamizelki. To samo podczas wjazdu z pełnego słońca w cień lasu – X-Bonic „grzał” jak należy i nie dopuszczał do wychłodzenia.
W ciuchach X-Bionic jeździliśmy kilka dni w różnych warunkach pogodowych i byliśmy naprawdę bardzo zadowoleni. Jeśli dodać do tego żywe kolory (zupełnie różne dla strojów damskich i męskich) oraz przeprojektowane tylne kieszonki (teraz dzięki specjalnej tasiemce dużo lepiej trzymają zawartość i nie rozciągają się zbyt mocno), to w mojej ocenie otrzymujemy produkt idealny, którym naprawdę warto się zapoznać.
Czyżby rEwolucja potu?
Marginal Gains.
Jest jeszcze jeden temat do obgadania. Szczególnie gdy interesują Cię tzw. Marginal Gains, czyli małe i niepozorne zmiany, które mogą zrobić ogromną różnicę.
W tym przypadku producent w swoich laboratoriach zbadał, zmierzył i wyliczył, że dzięki optymalnej temperaturze ciała, nasz organizm jest również w stanie pracować bardziej modelowo, czyli wyciskać z siebie 100%.
Czy zatem będziemy szybsi dzięki technologii ukrytej w X-Bionic? Trudno mieć pewność, ale kto wie… Na pewno warto spróbować!
Maciek Puź