16 lipca 2021 ruszyła szósta odsłona jednego z najtrudniejszych wyścigów dla amatorów – czy może bardziej – dla niezawodowych kolarek i kolarzy. Otwarcie nastąpiło krótką, ale niezbyt łatwą „czasówką” a w kolejnych dwóch dniach odbyły się wyścigi ze startu wspólnego.
O wszystkich 3 etapach opowie nasz trener Maciek.
Wyścig bez oczekiwań
Po niezbyt udanych Mistrzostwach Polski Masters w Rawie Mazowieckiej, postanowiłem dać organizmowi trochę odpocząć. Odpoczywała też głowa. Zrezygnowałem z jednostek treningowych i wyśrubowanego sposobu żywienia.
Po prostu jadłem i jeździłem wedle chęci i samopoczucia. Choć zbliżał się Nowy Targ Road challenge, nie musiałem specjalnie się do wyścigu przygotowywać. Jechałem zebrać doświadczenie w „wieloetapówce”. Z racji na moją dużą wagę (mimo iż jestem szczupły, przed NTRCh ważyłem 87 kg) jasnym było, że nie będę walczył o czołowe lokaty. Spodziewałem się około setnego miejsca Open i 30-35 miejsca w Kat M4.
Wraz z rodziną zakwaterowaliśmy się w Szaflarach. Dobra baza wypadowa do wszystkich trzech etapów. Razem z Maćkiem Lesiakiem mieliśmy reprezentować barwy Na Osi – MyBike Road Team, co z resztą dzielnie robiliśmy. Czwartek był dla nas jedynie dniem luźnej przejażdżki i rozmowy o trasie pierwszego etapu indywidualnej jazdy na czas.
Nowy Targ Road Challenge S1 – ITT
10 kilometrów i 402 metry w pionie!
Profil nie pozostawiał złudzeń. Trasa z bardzo wymagającą końcówką. Przezornie na ten etap założyłem kasetę 11-34 (korba 36/52) i to był dobry ruch!
Całość podzieliłem na 3 etapy. Pierwszy – z Ochotnicy Dolnej do skrętu w Ochotnicy Górnej.
Stosunkowo najłatwiejszy fragment. 5,5 km o nachyleniu 2% bez większych trudności.
Plan zakładał przejazd z IF około 0.95. Niestety (lub stety) pojechałem troszkę mocniej (0.99), ale cały czas z zapasem mocy.
Po skręcie, drugi etap. Około 3,3 kilometra ze średnim nachyleniem 4,4%. Nie był to bardzo trudny fragment. Tę część planowałem pojechać lekko ponad progiem, ale cały czas mając w pamięci bardzo wymagającą końcówkę. Jechało mi się dobrze a IF ułożyło się na poziomie 1.04.
Przez chwilę pomyślałem sobie, że może kaseta 34T to nie był dobry pomysł. W zasadzie do tego miejsca nie czułem potrzeby wrzucania najlżejszych koronek, a we wcześniejszych fragmentach jazdy lekko brakowało „stopniowania”. Ta myśl byłe jednak na wyrost, o czym przekonałem się w trzeciej części czasówki.
Ścianki!
To co działo się na dystansie kilometra i stu metrów pozostanie w pamięci uczestników na długo. Jak widzicie średnia prędkość w moim wydaniu wyniosła 9 km/h. To i tak sukces, że wjechałem do mety. Byłem o krok od zejścia z roweru. Tętno wkręciło się na 179 uderzeń/min co jest najwyższą wartością od dwóch lat!
Średnie nachylenie około 13% jest lekko zakłamane krótkim zjazdem w środku tej sekcji. Umęczyłem się jak nigdy. Jechałem w życiu kilka ścianek, ale takiego czegoś nie przeżyłem jeszcze nigdy. Niesłychane!
Wisienką na torcie było ostanie 440 metrów, które „przepchałem” (ciężko to nazwać jazdą) z mocą 385 watów osiągając średnią prędkość 7 km/h. Po wszystkim upadłem na kierownicę dysząc jak parowóz.
Na szczęście był to etap względnie krótki i zmęczył jedynie chwilowo.
- Dystans 10km
- Czas 27:35
- Moc 352 Waty
- IF 1.04
- 4.06 w/kg
- Open 98/163
- M4 27/53
Nowy Targ Road Challenge S2 – start wspólny Dursztyn
109 kilometrów i 1600 metrów w pionie!
Wyścig po rundach, co osobiście bardzo mi odpowiada. Pierwsza runda miała odwrotny kierunek do pozostałych czterech i kończyła się bardzo wymagającym podjazdem z Łapsze Niżne do Startu/Mety.
Mój plan zakładał utrzymanie możliwie jak najwyższej grupy do wspomnianego wcześniej podjazdu zamykającego pierwszą rundę. Czułem się tego dnia dobrze. Nogi kręciły w miarę ochoczo, a pierwsze kilometry nastrajały optymizmem. Po 30 minutach wyścigu dojechaliśmy do kluczowego miejsca. 3,5 km o średnim nachyleniu 5% nie powala na kolana, ale w końcówce były fragmenty kilkunastoprocentowe, a tempo rosło z każdym metrem.
Mimo iż wykręciłem trzecią moc 10 minutową w historii moich pomiarów, nie pozwoliło to na utrzymanie się w pierwszej grupie. Strzeliłem jak gumka z majtek!
Co prawda doszedłem grupę na wypłaszczeniu po zjeździe, ale kosztowało mnie to sporo wysiłku, a nie była to nawet 1/4 wyścigu. W takich sytuacjach pozostaje jechać swoje. Nie forsowałem za wszelką cenę utrzymania się w pierwszej grupie. Grzecznie określiłem właściwy moment, w którym należało powiedzieć „dziękuję” i jechać tak jak nogi pozwalają. Klasyczna selekcja od tylu.
Na wyścigach górskich zawsze tworzą się podgrupy. Czasem jedna czy pięć osób odpada razem ze mną i zawiązuje się współpraca. To jednak wyścig i każdy jedzie najmocniej jak może. Po to się przyjechało. Czasem ktoś dogoni nas, czasem my dogonimy kogoś innego. Tak to działa i jest mi z tym dobrze.
Uwielbiam górskie wyścigi. Mimo iż jestem na nie zbyt ciężki, kocham rywalizację w górach. Jest w sumie jeszcze jeden aspekt, który uważam za istotny. Zjazdy! Uwielbiam gnać w dół. Nie mam problemów z prędkością, a masa w tym przypadku trochę pomaga. Na zjazdach zawsze odrabiam, przynajmniej część straty.
W pozostałej części czułem się dobrze i solidnie. Naciągałem na płaskim i dawałem radę jechać równo z innymi na podjazdach. Czasem nawet przeskakiwałem z grupki do grupki. Zawsze miałem z kim pracować na wymagającej części pod wiatr, co było kluczowe. Starałem się, aby dość długiego odcinak nie pokonywać samemu. Taktycznie wszystko zagrało.
Po 3:11 od startu ostrego przekroczyłem linię mety. Byłem „solidnie wyjechany”. Dałem z siebie wszystko co było w nogach. Świetne uczucie dobrze przejechanego wyścigu towarzyszyło mi do końca dnia. Na trasie miałem też kibiców. Moja rodzina dzielnie krzyczała wniebogłosy za każdym razem, kiedy przejeżdżałem obok nich. To naprawdę świetne uczucie!
W miasteczku zawodów masa znajomych. Wszyscy podekscytowani, pobudzeni. Razem z Maćkiem opowiadamy sobie wrażenia z jazdy. To był świetny etap, choć z bardzo nerwowym i z szybkim początkiem. Takie jednak jest kolarstwo szosowe.
- Dystans 109km
- Czas 3:19:11
- Moc 276 Watów
- IF 0.89
- 3.16 w/kg
- Open 87/163
- M4 21/53
Nowy Targ Road Challenge S3 – start wspólny Nowy targ
O ile do niedzieli pogoda oszczędziła nas od deszczu, ten etap miał być inny. Od rana w regionie kręciły się burze. Radar opadów pokazywał deszcze w okolicznych miejscowościach. W mediach czytaliśmy o zalanej „zakopiance”. Nisko wiszące chmury jasno zwiastowały zbliżający się kataklizm. Ale jechać trzeba.
Na start przejechaliśmy z Maćkiem rowerami. Było sucho, ale ponuro. Miasteczko zawodów usytuowane na stadionie w Nowym Targu pomogło zapomnieć o troskach związanych z aurą. Znów masa znajomych, znów komentarze o wcześniejszych etapach. czas do startu zleciał szybko i bardzo miło. O 10.00 ruszyliśmy na miejsce startu ostrego.
Po krótkim postoju i wymianie spostrzeżeń o nieciekawych chmurach na horyzoncie, wyścig wystartował z kopyta.
Tak jak na poprzednim etapie, zaplanowałem sobie, aby utrzymać grupę do największej trudności. Znany z Tatra Road Race podjazd pod Czerwienne musiał dokonać selekcji. Wiedziałem, że tam pojadę już swoje. Ale póki co, wszystkie ręce na pokład!
Wióry szły, że hej! Pierwsze 15 minut to IF 1.10 (380 NP) a i tak zabrakło na utrzymanie się z pierwszą grupą! Do podnóży podjazdu dojechałem w dość dużej drugiej grupie, tracąc około 1 minuty do czołówki.
Czerwienne nie zawiodło. Stroma końcówka trzymała mnie jak lina z kotwicą, rzucona za rower. Moc się zgadzała, ale prędkość już nie. Prawie wszyscy jechali szybciej niż ja. Przed szczytem, za grupą ciągnął się koralik odpadających postaci walczących z nachyleniem.
Po szybkim i dość długim zjeździe, jak to często bywa, utworzyła się podgrupa około 6 osób. Było kilku moich rowerowych znajomych, których z tego miejsca pozdrawiam. W mniej więcej takim składzie jechaliśmy już do końca wyścigu. Na podjazdach było mi ciężko, ale stabilnie. Bez poczucia zbliżającej się katastrofy. Na wypłaszczeniach mogłem dołożyć watów i pracować na czele grupy.
Jak się okazało, pogoda była dla nas łaskawa. Deszcz spadł jedynie na połowie rundy, w czasie gdy byliśmy w innym miejscu. Musieliśmy troszkę uważać na zjazdach, ale nie było strumieni płynącej wody. Dodatkowo nasiąknięta gleba oddawała wilgoć do atmosfery, co skutkowało bardzo gęstą mgłą w niektórych miejscach. Między innymi podjazd na Czerwienne otulony był gęstą zasłoną. Nie było widać jak daleko jeszcze do szczytu. To na plus.
Ostatnia runda poszła szybko. Cały czas czułem, że mogę jechać mocno, mimo narastającego zmęczenia. Po ostatniej trudności zostało 5 opadających w dół do mety kilometrów. Na ostatniej prostej podziękowaliśmy sobie za wspólną jazdę. Bardzo miły gest wykonał Krzysiek Dziedzic, który zasugerował abym przyprowadził grupę na metę. Ponoć pracowałem najwięcej, choć uważam, że każdy z nas włożył kawał roboty do wspólnej paczki. Wyścig dobiegł końca.
- Dystans 103 km
- Czas 3:12:32
- Moc 256 Watów
- IF 0.92
- 3.17 w/kg
- Open 70/163
- M4 14/53
Podsumowanie
Jeśli zastanawiałeś lub zastanawiałaś się kiedyś, czy warto przyjechać na Nowy Targ Road Challenge to zapewniam Cię, że tak! Nawet jeśli jak ja, nie jesteś stworzony lub stworzona do startów w górach. To jest wyścig w którym trzeba przełamywać własne słabości. Ładuje baterie do pełna na wiele tygodni.
Organizacja
Wszystkie zawody organizowane przez Czarka Szafrańca oraz Tatra Cycling Events stoją na najwyższym poziomie. Każdy z nas może poczuć się jak zawodowiec. Zabezpieczenie trasy, bufety czy miasteczko zawodów – dla mnie każdy ten element jest dopięty i przemyślany. Brawo!
Przy takiej organizacji każdy z uczestników może czerpać radość z kolarstwa. Przez te trzy dni byliśmy częścią wspaniałego wyścigu. Żyliśmy nim i mogliśmy cieszyć się rywalizacją. Bez dwóch zdań Nowy Targ Road Challenge dostarcza niezapomnianych wrażeń.
Klasyfikacja
Na podium mojej kategorii M4 znaleźli się kolarze nieprzypadkowi.
- Bartoszek Damian – Agrochest Team
- Korzeniowski Marcin – Agrochest Team
- Nowacki Peter – Ośka Warszawa
Gratulacje!
Mi przypada 16 miejsce w kategorii, co jest dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Dodatkowo, w tygodniu startu „wpadło” 1025 TSSów, zatem można spokojnie odpoczywać.
Do zobaczenia za rok na NTRCh!
Maciek Puź
*wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum Organizatora