HRM FAN – co to jest?!
Tak się składa, że bardzo rzadko coś trafia do mnie na testy jesienią i zimą, jak na przykład HRM FAN. Gdy inni próbują swoich sił w przełajach, ja zamykam się w czterech ścianach, wsiadam na trenażer i buduję ultra wytrzymałość.
Tym razem było inaczej. Kolega z teamu, Łukasz Sacha zapytał mnie czy nie chciałbym wypróbować jego urządzenia, które reguluje prędkością obrotów wentylatora.
Od razu się zgodziłem!
Czym jest HRM FAN?
No właśnie, powyżej to napisałem. Urządzenie w formie małej, kompaktowej wtyczki ma za zadanie przejąć pracę nad wentylatorem i dostosować prędkość nawiewu w stosunku do osiąganego tętna.
Czy działa?
Poniżej w kilku punktach postaram się dokładnie i rzetelnie opisać produkt na podstawie dwóch miesięcy intensywnego użytkowania.

Jak to działa?
Zasada działania jest bardzo prosta, postaram przedstawić się jak to zrobić w dwóch krokach.
Na samym początku otrzymując urządzenie należy wpiąć wtyczkę od wentylatora do HRM FAN. Następnie HRM FAN wpinamy do gniazdka i uruchamiamy za pomocą przełącznika. Wciskamy przycisk z najwyższą mocą wiatraka. Pierwszy etap zakończony.
Drugim etapem jest instalacja na naszym telefonie aplikacji, która steruje regulatorem. Znajduję się ona w sklepie play, pod tą samą nazwą. Po szybkiej instalacji w telefonie uruchamiamy bluetooth i właczamy aplikację. Wyszukuje ona od razu nasz wentylator i otwiera nam się okno (jak na zdjęciu poniżej).
Po dokładną instrukcję zapraszam na stronę Łukasza:
Strona producenta


Konfiguracja i pierwsze testy.
Po otrzymaniu produktu dostałem informację od Łukasza, abym wsiadł na trenażer i dopiero zaczął ustawiać HRM FAN.
Tak też zrobiłem.
Aplikacja jest na tyle intuicyjna, że nie wymaga przeczytania instrukcji, ale ze względu na bezpieczeństwo użytkowania do tego zachęcam.
Za pomocą suwaka FAN SPEED TEST możemy sprawdzić zakres obrotów naszego wentylatora. (Ja mam Raven’a na nóżce o dużej mocy). Przyda się, aby zobaczyć jak szeroki „wachlarz” regulacji mamy.
Za pomocą suwaka FAN SPEED możemy ustawić zakres obrotów czyli od jakiej prędkości wiatrak będzie zaczynał pracę, a na jakiej kończył.
HRM CONFIG to nic innego jak wybranie protokołu odbioru danych z naszego czujnika tętna. Ja posiadam podstawowy czujnik garmin’a, a więc wybrałem protokół ANT+.
Poniżej mamy dostępny kolejny suwak, w którym ustawiamy zakres działania wentylatora w stosunku do tętna. Od ilu uderzeń zacznie pracę i na jakim rozwinie najwyższą moc.
Muszę przyznać, że 15 minut, kilka kroków treningu, a ja już miałem wszystko dopasowane i wcisnąłem przycisk SAVE.
Bardzo praktyczną opcją jest to, że aplikacja i urządzenie zapamiętują ustawienia, ale w razie potrzeby szybkie logowanie i od razu mogę zmienić parametry działania.


Treningowe obserwacje i nie tylko.
Muszę przyznać, że nie spodziewałem się efektu „wow”. Jestem trochę ignorantem i subtelne rzeczy (np. koła lżejsze o 500g) są dla mnie prawie nieodczuwalne.
W przypadku HRM FAN, efekt był rzeczywiście wow!
Pierwszy duży plus to bezobsługowość.
Mój wiatrak (jak opisałem na zdjęciu), najniższy poziom prędkości nawiewu ma tak wysoki, że zwykle musiałem prosić Żonę, aby po kilku krokach treningu go włączyła. Jeśli zrobiłbym to od razu, zmarzłbym. Problem mija, gdyż HRM FAN uruchomi się gdy przekroczę określony przeze mnie zakres tętna.
Drugi to możliwość zredukowania odległości wiatraka.
Wcześniej musiałem ustawiać go bardzo daleko (kilka metrów), ze względu na to, że moc, którą ustawiałem docelowo była za duża w trakcie całego treningu. Zmieniające się kroki sprawiały, że się wychładzałem. Teraz ustawiam go 30-40 cm ode mnie, a sterowanie z HRM FAN zapewnia właściwą prędkość nawiewu.
Trzeci to różnica w tętnie!
Tak, byłem zdziwiony, na przestrzeni tygodnia obserwując treningi zauważyłem, że akurat w tym momencie odkąd użytkuje HRM FAN, średnie tętno znacząco spadło. Wartość około 6-8 ud/min, patrząc przez pryzmat całej jednostki treningowej. To bardzo dużo, na pewno wpływ ma fakt, że przy najwyższych krokach się nie przegrzewam, gdyż wiatrak rozwija największą, potrzebną do kroku treningu prędkość.
Czwarty to komfort i właściwa wentylacja.
Stała modulacja prędkości nawiewu jest kluczowa. Jeśli mamy mocny wentylator, tak jak ja, łatwo jest zarówno o wyżej wspomniane przegrzanie jak i wychłodzenie. Ja odkąd używam HRM FAN przestałem używać ręcznika na treningach lub na moich długich ultraride’ach. Nie pocę się.
Piąty, a może i pierwszy punkt to tzw. „zero waste”.
Nie lubię i widzę sensu kupowania kilku produktów o podobnych funkcjach. Posiadanie markowego produktu wiodącego producenta jest skierowane tylko do treningu kolarskiego. Nie użyje go latem w domu aby „schłodzić atmosferę”, będzie mi służył tylko zimą, a więc ponad pół roku się kurzył. HRM FAN zapewnia uniwersalność, to tylko wtyczka, którą można odłączyć i nasz wentylator staję się zwykłym domowym wiatrakiem.
Ostatni punkt czyli szósty.
Cena, jest ponad połowę tańszy niż produkt innego producenta.


Podsumowanie.
Tak, HRM FAN nie ma wad, przynajmniej ja ich nie zauważyłem po 2 miesiącach użytkowania.
Jak pewnie zwróciliście uwagę moje urządzenie jest w czarnej obudowie, ale Łukasz szykuje już takie w bardziej schludnej białej. Produkt jest stale dopracowywany za pomocą opinii użytkowników, dla mnie wygląd nie ma szczególnie znaczenia. Ważne, że produkt działa, zapewnia komfort i jest skuteczny.
Po więcej szczegółów, odsyłam Was na stronę HRM Fan na Facebooku, gdzie możecie na bieżąco śledzić rozwój produktu.
Jeśli jesteście ciekawi relacji z użytkowania online, to tak się składa, że nasz Trener Maciej Puź również testował urządzenie Łukasza, załączam film i zapraszam do oglądania.
Na naszym blogu inne testy już niedługo.
Damian Pazikowski
Ultrakolarz, zimą wirtualny.